Agnieszka Świst-Kamińska: Swój debiut rozpoczęła Pani w „Fasolkach”, jak się Pani dostała do zespołu?

Monika Mrozowska: Miałam 5 lat, gdy zaczęłam razem z moją mamą jeździć na festiwale piosenki dziecięcej. Na jednym z nich zauważyła mnie pani Ewa Chotomska, czyli ciotka Klotka i zaproponowała przyjście na przesłuchanie do zespołu. Udało się i tak zaczęła się moja przygoda z Fasolkami i telewizyjnym Tik-takiem.

-Ludzie kojarzą Panią głównie z serialu „Rodzina zastępcza”. Jak trafiła
Pani na plan?

-W liceum zaczęłam uczęszczać na zajęcia teatralne. Przy okazji wzięłam  udział w castingu do programu młodzieżowego „Rower Błażeja”. Dostałam się. Występowałam na scenie i w telewizji. Gdy pojawiła się informacja o castingu do serialu, na zdjęcia próbne pojechałam jako…opiekunka  mojego młodszego brata Tomka. Tomek przeszedł do następnego etapu, podczas którego dowiedziałam się, że produkcja szuka również dziewczyny w moim wieku. W pewnym momencie podeszła do mnie jedna pani z produkcji i zapytała, czy mam jakieś doświadczenie przed kamerą, a jeśli tak, to czy nie chciałabym również wziąć udziału w castingu. Odpowiedziałam , że z przyjemnością. Dwa dni później dostałam informację o tym , że dostałam  się do obsady serialu.

-A jak wspomina Pani pracę na planie serialu?

-Panowała rodzinna atmosfera. Przez tyle lat wszyscy bardzo się ze sobą zżyliśmy. To była bardzo przyjemna praca.

-Jest Pani autorką książki „ Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy”  i jej kontynuacji „Przemytnicy na wakacjach” . Skąd zainteresowanie  kulinarną tematyką?

Zaczęło się od tego, że przeszłam na dietę wegetariańską i musiałam zacząć sama sobie gotować. Szybko okazało się, że sprawia mi to dużą przyjemność. Gdy urodziła się moja pierwsza córka, która szybko okazała się niejadkiem, trzeba było zacząć kombinować z przepisami tak, żeby przygotować jej smaczne, zdrowe i pełnowartościowe posiłki. W związku z tym gotowania było jeszcze więcej.

-Co sprawiło, że zainteresowała się Pani zdrową kuchnią? I co kryje się za pojęciem zdrowej kuchni?

Moja kuchnia wegetariańska jest zdrowa bo bazuje na dużej ilości warzyw i owoców, kaszy, pełnoziarnistej mąki i jej przetworów, roślin strączkowych. Lubię gotować, chcę żeby moje dzieci kojarzyły dom rodzinny z ciepłym , świeżo przygotowanym obiadem, starannie zapakowanym drugim śniadaniem do szkoły, czy pachnącym ciastem w niedzielę.

-Ostatnio brała Pani udział w programie „Agent: gwiazdy”. Jak było na planie?

-Samo miejsce okazało się magiczne, uwielbiam podróże. Specyfika programu powodowała, że poza rywalizacją byliśmy wobec siebie bardzo podejrzliwi i to tak naprawdę było najbardziej męczące. Nie spanie po kilka godzin na dobę, czy wykonywanie zadań w prawie 40 stopniowym upale. Mimo to udało mi się nawiązać bliższą relację z kilkoma osobami, z którymi do tej pory bardzo chętnie się spotykam. A co okazało się dla Pani najtrudniejszym wyzwaniem podczas programu? Najtrudniejsze było pogodzenie się z faktem, że niektóre osoby będą grać w tę grę za wszelką cenę, nie myśląc o tym, że zdjęcia kiedyś się skończą, a my wrócimy do Polski.

Dziękuję za rozmowę.