Agnieszka Świst-Kamińska: Ciekawi mnie Pana wspólna droga z Patrykiem. Jak można przejść ze świata finansów do świata bardzo kreatywnego i twórczego?

Emil Stępień: Wsparłem wcześniej starania mojego przyjaciela, z którym znam się od czasu debiutu spółki realizującej produkcję filmową, czyli od kilku lat, dotyczące jego nowych projektów filmowych. Z chwilą, gdy zauważyłem, że projekty filmowe zdobywają coraz większe uznanie w oczach potencjalnych inwestorów, a moja osoba staje się łącznikiem między nimi a reżyserem, postanowiłem zapewnić czytelność mojej roli w tym przedsięwzięciu. W konsekwencji, po pewnym czasie powołaliśmy wspólną spółkę producencką pod firmą Ent One Investments.

-I od tego zaczęła się przygoda?

-Od kilku lat interesuje się branżą filmową, tak jak w ogóle interesuję się metodami finansowania innowacyjnych czy nietypowych przedsięwzięć. Uważam, że to co robimy od kilku lat, i co teraz powstaje, jest nowatorskie przez swoją przejrzystość i pionierskie, zarówno w sferze artystycznej, jak i modelu finansowania.

-Finansowania produkcji filmowej?

-Tak. Mam niestety poczucie, że takie podejście w sektorze rynku entertainment jest wciąż rzadkością, przez co prywatny kapitał wykazuje sporą awersję do ryzyka występującego w tym segmencie gospodarki. Spółka producencka Ent One Investments, którą mam przyjemność prowadzić przeciwstawia tym opiniom własne rozwiązania, budując siłę poszczególnych projektów filmowych. Ent One Investments posługuje się na co dzień językiem biznesu. A to się podoba inwestorom. Nasze projekty filmowe mają „to coś” – perspektywę świetnych wyników oraz dynamicznego rozwoju, które wspólnie podnoszą wartość oferty biznesowej. Jeśli pod kątem biznesowym będą na rynku pojawiały się podobne propozycje dla inwestorów, wówczas będziemy obserwować większy napływ kapitału. I ten kapitał będzie meandrować. Będzie traktował film, sztukę jak realny produkt inwestycyjny. I w tym kierunku chciałbym aby przebiegała trajektoria rozwoju rynku filmowego w Polsce

-Czyli my przechodzimy z tego, co było podczas komuny bardzo szybko w stronę amerykanizacji wielkich filmów, wielkich produkcji

-Tak, aczkolwiek w skali makro całego rynku filmowego nie dzieje się to tak dynamicznie. To dosyć żmudny proces. Ale to są – że tak je określę – perypetie na tle nieco dłuższej perspektywy. Ja uważam, że perypetiom nie należy się poddawać mentalnie, lecz przeciwstawiać im własne rozwiązania budujące siłę danego projektu, w naszym przypadku dzieła filmowego.

Ale wszystkie filmy cieszyły się ogromną popularnością . Prawdopodobnie ten, który teraz wchodzi do kin też będzie sukcesem. Ostatni rzeczywiście był bardzo mocny i należy do bardzo mocnego kica. Więc podejrzewam, że może rzeczywiście ten budżet, o którym pan mówi spina się i zwraca tak jak w amerykańskim stylu.

-Mówiąc wcześniej o języku biznesu miałem również na myśli to, że moje projekty filmowe muszą mieć to „coś” – a więc perspektywę świetnych wyników i dynamicznego rozwoju, który będzie podnosił wartość tej oferty biznesowej.

Pomimo tego, że ostatnie lata to dynamiczny rozwój polskiego rynku kinowego, należy jednak pamiętać, że Polska pozostaje wciąż lokalnym rynkiem filmowym. I dlatego m.in. tego typu ograniczenia należy istotnie uwzględniać przy realizacji projektów filmowych. Film musi niewątpliwie być postrzegany jako produkt rynkowy.

Jak można tak płynnie przejść z finansów do tego świata, który kompletnie nie rozumie i nie stąpa tak mocno po ziemi. Wspomniał pan, że współpracujecie 3 lata tak?

-Kiedyś, kiedy jeszcze pracowałem w ważnej instytucji rynku kapitałowego przyświecało nam motto: „Sukces nigdy nie jest pełny. A porażka nigdy nie jest śmiertelna. Najważniejsza jest odwaga. Podobno powiedział to kiedyś Churchill, ale nigdy tego nie sprawdzałem, gdyż tak bardzo uważałem to za nasze. Odpowiadając na pani pytanie myślę, że zawsze przyświecała mi ta sentencja…….

-Ale to nie jest trudne. Znam wielu reżyserów, którzy zaczynają, pozyskują swoich sponsorów,  pewnym momencie tracą pieniądze, spożytkują je i stają w miejscu . Jeden z reżyserów filmu bodajże JOB właśnie w ten sam sposób cały czas funkcjonuje . To jest taki komunistyczny sposób, ale w momencie w którym przychodzimy ze świata finansów patrzymy jak to wszystko leży i jest poukładane to przecież trudno jest poukładać takiego artystę.

-I chyba poruszyła pani jeden z bardziej kluczowych problemów jakie obserwuję na rynku filmowym. Mianowicie deficyt ludzi rozumiejących procesy gospodarcze, finansowe, istotę przejrzystości i realiów rynkowych. Z drugiej strony uważam, że wdrażając najlepsze standardy i praktyki w Ent One Investments wypracowaliśmy istotne przewagi konkurencyjne w odniesieniu do innych podmiotów działających na rynku filmowym.

-Produktem do sprzedania.

-Tak. Jeżeli film, kino będą efektywniejszymi przedmiotami inwestycji niż obecnie – będąc już dużo lepszym wyborem do inwestycji niż parę lat temu – to kapitału będzie zdecydowanie więcej. I to zarówno lokalnego jak i spoza regionu. To może poprawić nawet tzw. „głębokość” rynku filmowego.

Czy każdy Polak zapamięta tak jak np. misia czy inne duże produkcje  ?

-Trzeba produkować zmianę. Dla widzów i interesariuszy rynku filmowego ważna jest chwila teraźniejsza, ale co najmniej tak samo jest ważna trajektoria rozwoju. Dlatego trzeba umiejętnie czytać oczekiwania widza.

 –Naprawdę? Przecież wszyscy młodzi stand upowcy czy projektanci czy młodzi gniewni, jak ja to nazywam, chcą pracować w biznesie zarabiać ogromne pieniądze . Nikt nie wie jednak jak to zrobić . Moi klienci siadają naprzeciwko  i mówią „Pani Agnieszko chciałbym być biznesmenem , chciałbym mieć duże projekty , zarabiać dużo pieniędzy , mieć dostęp do wielkich ludzi tylko nie wiem jak . Od czego to się zaczyna?” Ja im zawsze mówię, że trzeba mieć pasję, lubić wyzwania – tak jak pan powiedział wcześniej, przede wszystkim trzeba być upartym , odważnym i pracowitym. Ale to jest bardzo niepopularne w dzisiejszych czasach.

-Cały czas spotykam się i pracuję z najlepszymi specjalistami. Cały ten rynek – czy to w dziedzinie finansów czy kina –  to są ludzie, którzy robią coś razem, i to coś czasem wychodzi, a bardzo często nie wychodzi. Ale wciąż to robimy, na tym polega pasja.

Pana osoba pokazuje chociażby to, że tak jak i w modzie i w biznesie można znaleźć różne nurty, w których można rozwinąć się i zarabiać pieniądze  tylko trzeba mieć na to pomysł

-Zmiana stwarza szansę. Zawsze rozwijałem w sobie zdolności wykonawcze i aspirowałem do roli osoby, która potrafi i umie powiedzieć jak powinny być poukładane sprawy w jej otoczeniu.

-I to jest piękne.

-Jest pięknie i interesująco.