Jestem sobą. Mam własne emocje, sposób bycia, wiedzę, zachowanie i aktywność – poseł Ryszard Kalisz opowiada o swojej książce pt. „Ryszard i Kobiety” i zdradza, jak być stylowym mężczyzną.

Agnieszka Świst-Kamińska: Podczas naszej wcześniejszej rozmowy na temat podróży doszliśmy do wniosku, że zagraniczne wyjazdy wzbogacają nie tylko nas samych, ale również naszą szafę. Kiedy zaczął pan fascynować się modą?

Ryszard Kalisz: Ja nie fascynuję się modą. Fascynuje mnie właściwy dobór garderoby, który sprawia, że czuję się dobrze w jakimś ubraniu. To jest dla mnie najważniejsze. Zauważyłem, że to, co noszę, z czasem staje się coraz bardziej popularne, np. poszetki lub wzór okularów. Bardzo mnie to cieszy. Niestety, mam problem z zakupem garderoby w Polsce, ponieważ brakuje tutaj sklepów z dobrymi i ładnymi rzeczami dla osób o moich wymiarach. Zagraniczne wyjazdy wzbogacają moją szafę. Spodnie casual kupuję za granicą. Mam swój ulubiony sklep dla grubasów. Kupowałem w Waszyngtonie i Londynie. W Hiszpanii istnieje trochę inny typ sklepów. Kiedy tam przebywam, kupuję wiele rzeczy. Garnitury i koszule najczęściej zamawiam u krawca.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy czasami decyduje się pan na polskie marki?

Ryszard Kalisz: Tak, wybieram mnóstwo polskich marek. Kiedy byłem młodym chłopakiem, jeździłem na zakupy do fabryki garniturów znajdującej się na Śląsku. Moje koszule są szyte przez polskie firmy. Posiadam wiele rzeczy wyprodukowanych w naszym kraju i jestem z nich bardzo zadowolony. Polska moda i wzornictwo stają się naszą wizytówką. Kiedy patrzę na niektórych polityków, dochodzę do wniosku, że muszą oni jeszcze popracować nad swoim wizerunkiem. Ostatnio widziałem w telewizji pewnego polityka uczestniczącego w zagranicznym spotkaniu i pomyślałem: „Jeszcze wiele musimy zrobić”.

Agnieszka Świst-Kamińska: Jedzenie też mamy najlepsze, co mogę stwierdzić dzięki współpracy z fundacją Polskie Pola.

Ryszard Kalisz: Przepadam za polskim jedzeniem, a zwłaszcza za kotletami mielonymi.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy pan gotuje?

Ryszard Kalisz: W zasadzie nie.

Agnieszka Świst-Kamińska: Którą podróż wspomina pan najlepiej pod względem kulinarnym?

Ryszard Kalisz: Muszę zaznaczyć, że najlepsze jest polskie jedzenie. Wspominam wspaniały smak czerwonego barszczu, którym delektowałem się w Chicago na Milwaukee Avenue. Szczerze mówiąc, wszystkie polskie potrawy, jakie tam jadłem, były wyśmienite. W naszym kraju dopiero niedawno pojawiły się restauracje z tak wyborną kuchnią.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy rozsmakowanie się w polskich potrawach w czasie pobytu za granicą wynika z tęsknoty za ojczystym krajem?

Ryszard Kalisz: Pewnie tak. Uwielbiam polskie potrawy, ale nie mam konkretnych preferencji. Jedzenie brytyjskie jest bardzo twarde, czego przykładem są steki. Natomiast włoskie posiłki są miękkie. Fascynuje mnie smak polskiej wiejskiej kiełbasy wędzonej na dymie.

Agnieszka Świst-Kamińska: Może pojawi się pomysł na książkę kucharską?

Ryszard Kalisz: Nie. W ostatnim czasie kilka osób napisało takie książki. Uważam, że są lepsi ode mnie w tych sprawach.

Agnieszka Świst-Kamińska: A jak powstał pomysł na książkę pt. „Ryszard i kobiety”?

Ryszard Kalisz: Pomysł na tą publikację powstał w bardzo prosty sposób. Podczas promocji książki pt. „Co każdy duży chłopiec wiedzieć powinien” autorstwa pani Jolanty Kwaśniewskiej podeszła do mnie dyrektorka ówczesnego wydawnictwa G+J Iga Rembiszewska i zapytała, czy nie zechciałbym napisać podobnej książki dotyczącej kobiet. Odpowiedziałem, że nie, ponieważ nie miałem w tamtym momencie na to czasu. Pani dyrektor ponawiała później swoją prośbę i w końcu doszedłem do wniosku, że napiszę książkę o kobietach poruszającą problematykę ich praw oraz niezrealizowanych możliwości partycypacji kobiet. Zawarłem w niej własne doświadczenia publiczne, porównując je z przeżyciami wielu kobiet z całego świata. Przytoczyłem słynny kawał o rozmowie Hillary Clinton z Billem Clintonem podczas postoju na stacji benzynowej. Pracownik stacji nalewający benzynę zapytał: „Cześć Hillary, czy mnie pamiętasz? Jestem twoim kolegą ze szkoły.”. Kiedy małżeństwo wyruszyło w dalszą podróż, Bill stwierdził: „Gdybyś się z nim związała, byłabyś żoną pompiarza”. Hillary odpowiedziała: „Gdybym się z nim związała, to on by był prezydentem.”. Opowiedziałem również o sytuacjach, jakie mieliśmy w Polsce, np. o matce, która zamordowała kilkoro swoich dzieci. Mieszkała ona w małej wiosce, gdzie była sprzedawana przez swojego męża alkoholika i poddawana gwałtom. Nie pomógł jej ani Kościół, ani organizacje kobiece. Nie wiedziała, co zrobić w tej sytuacji. Wspomniałem o nieszczęśliwej ustawie, co do zasady zakazującej prawa przerywania ciąży. Opisałem nastawienie mentalne przyczyniające się do tego, że kobiety często są pozostawione same sobie. Zafascynowała mnie historia małej Pakistanki, która otrzymała pokojową Nagrodę Nobla. Malala Yousafzai założyła stronę internetową dotyczącą praw młodych kobiet w Pakistanie, a później została zaatakowana i postrzelona przez Talibów. Opowiedziałem również o partycypacji kobiet. Gdyby tak naprawdę istniała pełna równość płci, nasze społeczeństwo mogłoby rozwijać się szybciej. W chwili obecnej kobiety nie mogą wykorzystywać w pełni swoich możliwości.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy mężczyźni nie czują się zagrożeni przez silne kobiety? Zaobserwowałam to w korporacjach.

Ryszard Kalisz: Mamy niestety zupełnie inną sytuację. W chwili obecnej problem nie polega na tym, że mężczyźni czują się zagrożeni. Aktualnie zarówno kobiety, jak i mężczyźni około pięćdziesiątego roku życia obawiają się młodszej generacji kobiet. Niepokój odczuwają wszyscy, którzy ponad dwadzieścia lat temu na początku przemian bardzo szybko osiągnęli wysoką pozycję w korporacjach międzynarodowych mających swoje oddziały w Polsce. Mają oni niecałe pięćdziesiąt lat i są obecnie w bardzo twórczym wieku. Nie chcą jeszcze iść na emeryturę. Wkracza jednak nowe pokolenie dwudziestolatek i trzydziestolatek. Niestety, z tego powodu często mamy do czynienia z mobbingiem. Otrzymuję bardzo dużo listów w tej sprawie, ponieważ to zjawisko wciąż się nasila. Tutaj nie chodzi ani o kobiety, ani o mężczyzn. Taka jest korporacja generacyjna, w której pojawia się rywalizacja. Generacyjny strach pięćdziesięciolatków jest na swój sposób uzasadniony, ale ataki na pokolenie trzydziestolatek nie mają żadnych podstaw.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czterdziestolatkowie, z którymi często rozmawiam, twierdzą, że kobiety powinny siedzieć w domu. Nawiązując do anegdoty o małżeństwie Clintonów, to tak naprawdę wartość mężczyzny zależy od tego, jaka kobieta go kocha.

Ryszard Kalisz: To prawda, chociaż muszę stwierdzić, że na to nie ma reguły. Ludzie, którymi się otaczamy, świadczą o nas samych. Najbardziej świadczą o nas nasi najbliżsi, jakich sami wybraliśmy, czyli partnerka lub partner. Dlatego uważam, że każdy ma prawo do błędu. Potępianie rozwodów i twierdzenie, że trzeba być ze sobą aż do śmierci, to kompletne nieporozumienie. Ludzie muszą być sobie oddani na każdym etapie. Jeżeli nie potrafią na tych kolejnych etapach życia dostosować się do siebie i tworzą związek toksyczny, mogą się rozstać.

Agnieszka Świst-Kamińska: Polski rynek rozwija się dość szybko i obfituje w biznesmenów, którzy dorobili się ze swoimi żonami pewnego majątku i nagle zagubili się w tej całości finansowej. Zaczęli poszukiwać czegoś zupełnie innego, tracąc czas, jaki mogliby poświęcić rodzinie. Stracili chęci do przebywania w domu i obcowania z rodziną. W związku z tym rośnie liczba rozwodów w Polsce.

Ryszard Kalisz: Każdy musi dojrzeć. Rozwodów jest coraz więcej mimo tego, że są one utrudniane. Określę to jako różne formy zniechęcenia do rozwodów. Nauka o szczęściu zwana felicytologią ma bardzo indywidualny charakter. Szczęścia nie można narzucić ani zadekretować, ponieważ jest ono postrzegane przez każdego z nas w swoisty sposób. Dotyczy ono rozmaitych okresów w życiu i różnych osób. Dajmy ludziom możliwość poszukiwania szczęścia. Największą umiejętnością w relacjach między dwojgiem ludzi jest przechodzenie przez kolejne etapy.

Agnieszka Świst-Kamińska: Ile jest tych etapów w ciągu całego naszego życia? Czy docieramy się przez cały czas?

Ryszard Kalisz: Nie, ale jest to pewna umiejętność. Nic nie powinniśmy robić na siłę. Bezsporny jest etap zauroczenia. Później następuje stadium pewnej stabilizacji, a w końcu pojawia się moment znudzenia. Wszystkie te fazy są rozpoznawalne. Moment, w którym ludzie dochodzą do wniosku, że to nie jest to, po raz pierwszy pojawia się po roku trwania małżeństwa. Drugi etap ma miejsce po siedmiu latach, a trzeci już po dwudziestu kilku latach w chwili, kiedy dzieci są odchowane i ludzie już nie mogą na siebie patrzeć. Wówczas pojawia się myśl o rozwodzie. Jeżeli statystycznie tego rodzaju mechanizm rozumiemy, widzimy wówczas kształtowanie się tych etapów. Jednak na każdym etapie można chcieć być razem.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy receptą na dobre i długie życie jest pogoda ducha?

Ryszard Kalisz: Nie, najlepszą receptą jest szacunek dla drugiego człowieka.

Agnieszka Świst-Kamińska: A co z wzajemnym zaufaniem?

Ryszard Kalisz: Szacunek to umiejętność wejścia w pozycję drugiego człowieka i spojrzenia na siebie jego oczami. Partner powinien patrzeć na siebie oczami partnerki i odwrotnie. Najważniejszą umiejętnością jest zdolność powstrzymania się od wypowiedzenia ostatniego słowa. Namawiam wszystkie panie oraz panów do tego, aby sprawdzili to w trakcie prowadzenia polemiki.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy zawsze jest pan osobą wycofującą się z ogniska zapalnego? Czy to działa?

Ryszard Kalisz: Ja w ogóle się nie kłócę. Czasami powoduje to różnego rodzaju stany emocjonalne u osób, które chcą się kłócić. Nie jestem jednak osobą, która wchodzi w kłótnie i obrzuca innych ludzi wyzwiskami.

Agnieszka Świst-Kamińska: Jak to się przekłada na pracę?

Ryszard Kalisz: W pracy również nie kłócę się. Nigdy nie widziała mnie pani publicznie w takiej sytuacji. Nie staram się wchodzić w spory dla samej kłótni. Oczywiście, dopuszczam polemikę merytoryczną. Nie obrażam innych ludzi różnego typu określeniami. Tylko osoba, która nie posiada argumentów merytorycznych, znieważa drugiego człowieka i ubliża mu. Ja na to nie reaguję.

Agnieszka Świst-Kamińska: Myślę, że jest to niesamowita cecha.

Ryszard Kalisz: Tabloidy napisały o mnie wiele kłamstw, ale ja nie odnoszę się do tego w żaden sposób. Fakt, że nie rozmawiam z nimi, powoduje u nich wściekłość i chęć ciągłego poszukiwania niepochlebnych informacji na mój temat.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy tabloidy nie szukają dziury w całym po to, aby pokazać, że ta neutralność jest do zmiany?

Ryszard Kalisz: To są po prostu prawa mediów. Tabloidy wiedzą, że najwięcej ich czytelników stanowią ludzie, którzy zmagając się z trudami dnia codziennego, chcą wiedzieć, że osoby popularne mają podobne kłopoty rodzinne, zachowują się niewłaściwie i są potępiane. Chcą mieć świadomość tego, że człowiek żyjący na świeczniku ma takie same kłopoty jak oni. Ta wiedza sprawia, że czują się lepiej. Na tym zarabiają tabloidy, robią to dla pieniędzy. Jeżeli na okładce tabloidu pojawia się informacja na mój temat, więcej ludzi go kupi. W związku ja zawsze będę atakowany.

Agnieszka Świst-Kamińska: Jakiś czas temu pojawiło się wydanie „Vivy” zawierające przepiękne zdjęcia z maluchem.

Ryszard Kalisz: „Viva” jest pismem kolorowym. Kiedy tabloid napisze coś o mnie, ludzie od razu to kupują. Interesuje ich to, co ten Kalisz znowu wymyślił, co złego tabloid znowu o nim pisze.

Agnieszka Świst-Kamińska: W jaki sposób można sprawnie pokazać, że prawda jest inna? Przecież przyciąga pan ludzi swoją sympatią.

Ryszard Kalisz: Trzeba mieć świadomość realiów życia. Kiedy „Fakt” napisał, że zamknąłem swoją mamę w przytułku, podałem go do sądu. Moja mama znajduje się w domu seniora, gdzie ma wspaniałe warunki, za które ja sporo płacę. Redakcja uzasadniła swoje działania chęcią wzbudzenia dyskusji na temat pożądanych zachowań wobec osób starszych. Proces ten trwa do chwili obecnej. Do tej pory nie procesowałem się, pozwalając im na to, aby robili to, co chcieli. Dzisiaj świat jest urządzony w taki sposób, że bardzo dużo ludzi zakompleksionych chce się wyżyć. Takimi właśnie osobami muszą być dziennikarze tabloidów. Niech się wyżywają. Co ja na to poradzę? Wystarczy wejść na dowolną stronę internetową, aby sprawdzić, ile zakompleksionych osób wpisuje się pod każdym artykułem. Treść tych komentarzy mówi sama za siebie.

Agnieszka Świst-Kamińska: Jak być stylowym mężczyzną w dobie informacji, jakimi zarzucają nas media?

Ryszard Kalisz: Wystarczy być sobą, nie przejmować się tymi informacjami i robić swoje. Trzeba mieć świadomość celów, które wyznaczają sobie tabloidy i w ogóle nie brać ich pod uwagę.

Agnieszka Świst-Kamińska: Młodzi mężczyźni twierdzą, że wszyscy powinni zapuszczać brodę. Nagle pojawia się mnóstwo mężczyzn z zarostem. Czy trzeba mieć swoje zdanie w każdej kwestii?

Ryszard Kalisz: Nigdy nie miałem brody, ponieważ uważam, że zarost mi nie pasuje. Czułem się źle z brodą. Ponadto codzienne golenie sprawia mi przyjemność.

Agnieszka Świst-Kamińska: Sednem wszystkiego jest więc bycie sobą. Czy mężczyzna powinien mieć twarde zasady i kręgosłup?

Ryszard Kalisz: Trzeba mieć świadomość siebie. Nie będę przejmował się tabloidami. Nie będę brał pod uwagę rozmaitych kwestii. Jestem sobą i mam własne emocje, które są zupełnie innego typu. Mam własny sposób bycia, wiedzę, zachowanie, aktywność.

Agnieszka Świst-Kamińska: To taki wabik, który przyciąga ludzi.

Ryszard Kalisz: Ludzie doskonale wiedzą, jaki jestem.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy powstanie książka pt. „Kalisz i mężczyźni”?

Ryszard Kalisz: Nie. W chwili obecnej piszę książkę pt. „Ryszard i przyjaciele”, w której wspominam również o nieprzyjaciołach.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy zdarzały się chwile, kiedy ludzie odwracali się od pana w sytuacjach podbramkowych?

Ryszard Kalisz: Nie tyle odwracali, co chcieli zapomnieć, że to ja im najbardziej pomogłem, np. wprowadzając ich na wysoki poziom polityczny. Za wszelką cenę chcieli oni później o tym nie pamiętać, zmieniali swoje myślenie i uważali, że osiągnęli wszystko tylko i wyłącznie dzięki sobie.

Agnieszka Świst-Kamińska: Nie chcieli spłacić długu?

Ryszard Kalisz: Nie należy tego rozpatrywać w kategoriach długu. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Ludzie myślą, że zawdzięczają wszystko tylko sobie, swojej wiedzy i umiejętnościom. Zapominają o przyjacielu, który w trudnej chwili podał im rękę. Umiejętność pamiętania jest miękka.

Agnieszka Świst-Kamińska: Jak odróżnić szczere osoby i wyłapać je z tłumu ludzi dążących do sukcesu, kariery oraz sławy?

Ryszard Kalisz: Potrzebne jest wyczucie. Musimy spojrzeć na oczy, nos i usta. Wówczas wszystko się czuje.

Agnieszka Świst-Kamińska: Czy powinniśmy zwrócić uwagę na energetykę, którą nosimy w sobie?

Ryszard Kalisz: Tak, takie wyczucie dotyczy każdego z nas. Najgorsze są osoby, które wchodzą do pomieszczenia, kłaniając się już w progu, a wychodzą, mówiąc niepożądane słowa.

Agnieszka Świst-Kamińska: Co według pana świadczy o sile kobiety?

Ryszard Kalisz: Kobiecość, czyli coś nieuchwytnego i bardzo charakterystycznego dla niej. Nie zależy to od jej figury, lecz od tego, czy jest świadoma siebie i swoich istotnych atutów, osobowości, essentialia negotii. Nie chodzi o warunki fizyczne, ale o cechy osobowościowe, które ją kształtują. Kobiety muszą być zadbane. Znam wspaniałe panie pracujące przy kasie w supermarkecie, które są nieprawdopodobnie kobiece.

Agnieszka Świst-Kamińska: Kobiety doceniają panów, którzy dopełniają je swoją męskością i poczuciem humoru. W dzisiejszych czasach ta granica mocno zaciera się. Kobiety stają się męskie, a mężczyźni naśladują Justina Biebera.

Ryszard Kalisz: W swojej książce zawarłem spostrzeżenia na temat przejmowania cech męskich przez kobiety w działalności zawodowej. Opisałem to na przykładzie zawodu adwokata. Największą karierę robią adwokatki, które pozostały sobą i zachowały swoje kobiece cechy. Natomiast panie, które zaczęły przejmować cechy męskie w zachowaniu, miały problem z przekroczeniem kolejnego progu po uzyskaniu pierwszego sukcesu. Trzeba pozostać sobą.

Agnieszka Świst-Kamińska: Myślę, że to jest sedno całej naszej rozmowy. Pozostanie sobą jest tym, czego powinniśmy życzyć każdemu w nowym roku.

Ryszard Kalisz: Wszystkim paniom i panom życzę małych radości na każdy dzień 2015r.