JAK UMIEJĘTNIE BUDOWAĆ WIZERUNEK BIZNESOWY I DLACZEGO LEKARSKI KITEL MOŻE ZAPEWNIĆ WIĘKSZĄ KONCENTRACJĘ?
Ze specjalistkami ds. kształtowania wizerunku rozprawiamy się z niektórymi mitami z kręgu mody.
Począwszy od lat 70. amerykańscy naukowcy rozpoczęli zgłębianie meandrów oddziaływania stroju na stan psychiczny człowieka, jego wpływ na poprawienie lub obniżenie nastroju. Bo moda dotyczy nie tylko powierzchowności wyrażającej się w doborze określonych strojów i dodatków, ale dotyczy całokształtu życia społecznego.
Ubiór od setek lat jest jednym z najlepszych sposobów manifestowania stanu ducha, pozycji społecznej, zamożności. Możliwość ucieczki do innego świata to nie tylko część ludzkiej natury, ale i zasada wpisana w tradycję karnawału. Ubiór bowiem może pełnić rolę okolicznościowego przebrania, być oznaką autorytetu, emanacją władzy, może wyróżniać grupę zawodową, przekonania religijne, przynależność etniczną, a nawet określać stan cywilny.
Nie wolno zapominać o historycznych konotacjach i swoistej kodyfikacji stroju. Określone kroje, tkaniny i barwy były zarezerwowane dla wybranych przedstawicieli grup społecznych. Drapowane togi rzymskich senatorów charakteryzował purpurowy szlak. Średniowieczne ustawy przeciw zbytkom, mające stać na straży moralności, zniechęcały mieszczan do manifestowania bogactwa i niepożądanej ekstrawagancji pod groźbą grzywien, a nawet więzienia. Bogata gama czerwieni i fioletów towarzyszyła poszczególnym godnościom kościelnym, a określone barwy i wzory kropierzy oraz sztandarów umożliwiały odnalezienie się na polach bitew.
Współcześnie niewiele się zmieniło. Stosowne okrycie wciąż jest niezbędne, by móc wejść do świątyni, a brak marynarki lub krawata może być wystarczającym powodem, żeby nie zostać wpuszczonym do eleganckiej restauracji czy elitarnego klubu. Czy rzeczywiście dzięki zastosowaniu określonych barw lub uniformów jesteśmy w stanie modyfikować cechy osobowości lub zaprogramować się na sukces? Spotykam się ze specjalistką z zakresu wizerunku biznesowego, założycielką Szkoły Męskiego Stylu i pierwszą w Polsce cool hunterką. Zastanawiamy się, jak wizerunek biznesowy warunkuje prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu w branży.
Czy wybór stosownego stroju może być kluczem do osiągnięcia sukcesu? Oczywiście! Pracując z biznesmenami, przekazuję im wiedzę na temat sprawnego manipulowania dress codem biznesowym. Mężczyźni, którzy aktywnie pracują nad zmianą swojego wizerunku, uzyskują nie tylko większą swobodę w nawiązywaniu kontaktów biznesowych, ale również lepiej zarabiają. Na osiągnięcie sukcesu wpływa wiele czynników, takich jak mowa ciała, elokwencja, tembr głosu, sposób ułożenia rąk, a także umiejętność prowadzenia pozabiznesowej konwersacji. Strój jest świadectwem obycia, towarzyskiego szlifu. W przypadku pracy z klientami biznesowymi można zaobserwować pewną zależność. Zmiana wizerunku właściciela lub osoby zarządzającej firmą pociąga za sobą metamorfozy pozostałych pracowników. Style coach podpowiada, w jaki sposób ujednolicić ten wizerunek. Jeżeli firma wybiera się na targi w celu zaprezentowania swojego stoiska, jej zespół dba o to, aby całość prezentacji była spójna. Potencjalny klient powinien bezbłędnie odgadnąć, jaką funkcję pełni dana osoba. Stanowisko każdego pracownika musi być rozpoznawalne na pierwszy rzut oka: prezes, handlowiec, sekretarka, hostessa. Jeżeli handlowiec dobrze się zaprezentuje i poradzi sobie ze złamaniem tzw. bariery czterech pierwszych sekund, jest on w stanie przekonać do siebie rozmówcę i podwyższyć swoje zarobki – wyjaśnia Agnieszka Świst-Kamińska, właścicielka Szkoły Męskiego Stylu, style coach i cool hunterka.
Współczesne zasady biznesowej elegancji zaczęły się kształtować już w XIX wieku. Zawdzięczamy to m.in. przyjacielowi króla Jerzego V, George’owi Brummellowi. To właśnie on zastąpił ekstrawaganckie, aksamitne i jedwabne tkaniny skromnymi, wełnianymi garniturami w ciemnych barwach. Stosował wciąż aktualną zasadę, że prawdziwe orły są szare, a papugi pstrokate. Przystępując do tworzenia wizerunku, należy dokładnie przeanalizować potencjał osobisty. Spójny, harmonijny wizerunek, świadomość dobrego smaku i klasy to nie tylko sukces w wielu dziedzinach życia. To także, a może przede wszystkim potężny kapitał poprawiający samoocenę. To podstawa dobrego samopoczucia, pewności siebie w każdej życiowej sytuacji, niezależnie od wieku czy sylwetki – mówi Katarzyna Danowska, dyrektor ds. strategii i kreacji firmy Dresscode.
O wpływie stroju na zachowanie, poczucie wartości i nastrój często możemy przeczytać między wierszami wywiadów i biografii pisarzy, projektantów oraz ludzi show-biznesu. Laureatka nagrody Nike i autorka powieści „Ciemno, prawie noc”, Joanna Bator, udzieliła wywiadu, z którego dowiadujemy się, że do pracy nad powieścią często siada ubrana w lekkie, japońskie kimono. Na ile taki strój może podnosić komfort pracy i kreatywność, pewnie się nie dowiemy. Badania prof. Adama Galinky’ego, znanego psychologa społecznego, dowodzą jednak, że grupa badanych ubranych w lekarskie kitle popełnia mniej błędów niż ci odziani w stroje codzienne.
Już w latach 70. minionego stulecia amerykańcy naukowcy z uniwersytetu w Teksasie przeprowadzili niezwykle proste badanie, którym dowiedli, w jak dużym stopniu strój wpływa na zmiany ludzkich postaw. W pierwszym etapie eksperymentu mężczyzna ubrany we flanelową koszulę i dżinsy przechodził przez ulicę na czerwonym świetle. Wówczas jego śladem podążyło kilku przechodniów, wiedzionych wyłącznie siłą sugestii. Kiedy ten sam człowiek zamienił wygodną flanelę na garnitur, wraz z nim przepisy ruchu drogowego złamało 3,5 razy więcej osób – tłumaczy Katarzyna Danowska.
W latach 70. amerykański psycholog Leonard Bickman prowadził badania mówiące o tym, jak nasza powierzchowność jest odbierana przez otoczenie. Okazało się, że znaczna część respondentów podświadomie obdarza zaufaniem osobę noszącą uniform przedstawiciela władzy lub służb i chętniej stosuje się do jej poleceń. Podobnego rodzaju zabiegi są szeroko stosowane w świecie kampanii marketingowych i reklamy. Nie bez powodu przecież to telewizyjni „lekarze” polecają nam syropy i pastylki na bolące gardło.
Opracowała: Monika Sołoduszkiewicz
www.modawpolsce.pl
Dodaj komentarz