Agnieszka Świst-Kamińska: Jak zaczęła się Pana historia jako kierowca wyścigowy?

Maciej Dreszer: Urodziłem się z benzyną we krwi. Już jako małe dziecko uwielbiałem wszystko co miało 4 koła. Zaczęło się od zabawek, później dostałem gokarta i jeździłem nawet na quadzie. Gdy miałem 16 lat, w końcu udało mi się przekonać mojego tatę, aby spełnił moje największe marzenie. Pojechaliśmy na tor wyścigowy 🙂 W tym samym roku zaliczyłem też swój pierwszy start w pucharze kii. Moim głównym celem było nauczyć się dobrze panować nad samochodem, ale już po pierwszym wyścigu tak mi się spodobało, że chciałem czegoś więcej niż kontroli nad autem. Chciałem wygrywać :D.

-Jest Pan najmłodszy w historii kierowca, który wygrał wyścig na Nürburgringu. Czy to Pana największe osiągnięcie?

– Jest to bez wątpienia historyczne osiągnięcie, z czego jestem mega dumny. Natomiast dla mnie każdy wyścig, który dobrze pójdzie, daje taką samą satysfakcję jak to zwycięstwo. W związku z tym jest mi ciężko ocenić, co jest moim największym osiągnięciem. Te oceny pozostawmy więc ludziom 🙂

Czy całodobowy wyścig na torze Nürburgring to były najtrudniejsze 24-godziny w Pana życiu?

– Każdy 24h wyścig na Nurburgringu mogę zaliczyć do najtrudniejszych 24 godzin w moim życiu. Samo ukończenie tego wyścigu to już wyczyn szczególnie, że bardzo często zdarzają się na nim sytuacje bardzo trudne do przewidzenia, zarówno dla kierowców jak i mechaników.

– A Czy młody wiek – 18 lat, stanowił utrudnienie w przygotowaniach do wyścigu?

– Wiek był ogromnym utrudnieniem przed pierwszym startem, ponieważ nie miałem możliwości pojeżdżenia wcześniej po torze. Przygotować mi się pomogły jedynie filmy z jazd innych zawodników i symulator wyścigowy. Jednak te rzeczy i tak nie oddały tego, jak trudny technicznie i niesamowity jest to tor, a także jakie doznania i emocje można przeżyć, jeżdżąc po nim.

– Nürburgring nazywa się „Grüne Hölle” czyli zielone piekło. Co w nim jest piekielnego?

– To jest mniej więcej tak, jakbyśmy oglądali jakąś bitwę w telewizji – widzimy co tam się dzieje i, że jest straszna. Ale gdybyśmy wzięli w niej udział, to dopiero zrozumiemy jak bardzo jest przerażająca. Żeby odpowiedzieć sobie na pytanie „dlaczego Nurburgring jest nazywany Zielonym piekłem”, trzeba się po prostu po nim przejechać i przeżyć to na własnej skórze – jest to naprawdę ekscytujące przeżycie!!!

-Czy jest jakaś zasada, aby przetrwać dobę na tym torze?

– Jest jedna zasada, ale nie gwarantuje ona przetrwania – trzeba zrobić wszystko jak najlepiej się potrafi i popełnić jak najmniej błędów.

– Podczas wyścigów jest wiele modeli samochodów. Czy jest jakiś, do którego chciałby się przesiąść na czas wyścigu?

– Przesiadłbym się do Arrinera Hussarya GT albo do BMW bo kocham tą markę. Jednak prioryt stanowi samajazda, więc najważniejsze żebym mógł jeździć. Nawet jazda maluchem sprawiałaby mi ogromną frajdę.

-.Czy masz jakąś radę dla chłopców, którzy marzą by być kierowcą wyścigowym? Kiedy powinni zacząć ?

– Przede wszystkim nigdy się nie poddawać !! Bawić się swoją pasją, chodzić na gokarty, grać w gry wyścigowe , czytać książki o technice jazdy i przede wszystkim rozmawiać o swojej pasji z rodzicami, bo oni mogą bardzo pomóc w jej rozwoju.

-Jakie plany zawodowe na najbliższe lata?

-Wyścigi są tak nieprzewidywalne, że szczerze mówiąc nie mam bardziej skonkretyzowanych planów. Moim marzeniem jest zostać w przyszłości kierowcą zespołu fabrycznego i jeszcze lepiej reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Chciałbym w tym roku też zacząć studia, ale zobaczymy czy pozwoli mi na to kariera.

Dziękuję za rozmowę.

 jk5_5790 jk5_7739